piątek, 16 sierpnia 2013

             paskudna pogoda...naprawdę szaro, naprawdę ciemno, i naprawdę leje.....a jest sierpniowe popołudnie...co będzie jesienią, o zimie nie wspominając..? pewnie do tego też można się przyzwyczaić...
miałam dzisiaj ciekawą klientkę na zabiegu - bardzo delikatna, wrażliwa, zadbana, sądzę , że po pięćdziesiątce....choć po twarzy tego nie widać...taka lekko zagubiona...robiąc jej masaż zastanawiałam się co robi w życiu - szczupłe, delikatne pęcinki, halluks tylko na lewej, kobiecej stopie, i zwyrodnienia stawów na małym palcu lewej ręki.... ciekawe, co na to medycyna chińska ;-)...po trzy kolczyki w uchu, na twarzy makijaż permanentny, świetny angielski i bardzo oryginalne ciuchy... tancerka? plastyczka? czy po prostu zwykła urzędniczka ...czy jest spełnioną kobietą - z mężem i trójką dorosłych już dzieci, czy samotną i rozgoryczoną... na ile możemy określić czy ocenić człowieka po jego wyglądzie, pierwszym wrażeniu...oczywiście pomijając kwestię, czy mamy do tego prawo...
           podoba mi się stan, w jakim ludzie wstają ze stołu do masażu - takie lekkie oszołomienie, niedowierzanie... jak zaraz po przebudzeniu... :-) taki...stan alfa...wtedy można wszystko zobaczyć, zrozumieć, odkryć, ale zaraz włącza się nasz wewnętrzny krytyk - trzeba się ogarnąć, postawić do pionu i ruszać dalej... a gdyby tak pozostać w takim lekkiej NIEOBECNOŚCI...? ZADUMANIU...? NIEPRZYTOMNOŚCI...? rozglądając się dookoła wielkimi oczami zdziwionego dziecka...
z sennym uśmiechem i lekko otwartymi ustami... marzenie wariata? czy po prostu świat pełen szczęśliwych ludzi...no - może niekoniecznie bardzo dobrze zorganizowanych, przedsiębiorczych i zaradnych, ale - SZCZĘŚLIWYCH... podobno świat nie potrzebuje już rozwoju przemysłu, bankowości i takich tam...tylko spokoju i miłości... więc - może to jest właściwa droga - wstając rano, pozostańmy w lekkim.. NIEDOBUDZENIU.... nie no, chyba lekko przesadziłam...ale - pomarzyć dobra rzecz...;-)
i już mam wyrzuty sumienia - wewnętrzny krytyk  widzi, że siedzę, nic nie robię, gorzej - ośmielam się wymyślać nową, wyluzowaną rzeczywistość,  ja ...perfekcyjna pani domu, prasująca majtki i ręczniki, matka doskonała i sumienny pracownik z przerostem poczucia punktualności i odpowiedzialności... a tuś mi, robaczku, ale to już było...i nie wróci więcej... mam nadzieję...;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz