i wzięła się i zrobiła niedziela....nie mam pojęcia kiedy...pewnie tuz po sobocie..;-) niby niewiele - niestety ciągle jeszcze pracuję - a nie ogarniam się czasowo... we wtorek spotkałam się - o poranku - w środku nocy, czyli o 9.30 z polką, która od 2 lat mieszka w oslo... młoda dziewczyna, świetnie wykształcona, jej partner pochodzi z rumunii, mieszkają w pięknie zrobionym mieszkanku w suterenie, wiem, ze określenie "suterena" nie jest specjalnie atrakcyjne, ale naprawdę sympatyczne, ponad 40 metrowe dwupokojowe mieszkanie w centrum oslo - to jest coś fajnego, oczywiście - wynajęte, i tu pojawia się dość dziwny, jak dla mnie fenomen tego miasta - mnóstwo ludzi mieszka w wynajętych mieszkaniach, albo pokojach... i ja nie mówię tutaj o studentach czy młodych małżeństwach, tylko o bardzo dorosłych, pracujących osobach... w jednym mieszkaniu, mieszka np. dyrygent po pięćdziesiątce, młoda amerykanka i para francuzów..?! każdy ma swój pokój, wspólna kuchnia i łazienka...obok dunka i francuzka, i np. polka i rumun, notabene informatyk wysokiej klasy...baaaaaaaaaaaaaardzo dużo ludzi ze starego bloku wschodniego spotykam w tym mieście - inteligentnych, wykształconych, którzy szukają swojego miejsca w NORMALNYM świecie, strasznie to smutne... a tak na marginesie, jak to na szybko policzyliśmy, co ósma osoba na ulicy oslo to ...polak....:-(
co dalej... dalej to pani w gabinecie, u której zauważam pozytywne zmiany po - mam taką cicha nadzieję - kilku moich zabiegach refleksoterapii, to mi daje dużo radości :-) , i rozpoczęta dieta oczyszczająca niesamowitej norweżki.... piękna kobieta, szczególnie wewnętrznie, z ogromna wiedzą i inteligencją....zwiedziła pół świata, w każdym miejscu wchodząc do kuchni i poznając smaki - zresztą od ponad 30 lat jest wegetarianką... nie wiem dlaczego, ale fascynują mnie ludzie, którym o coś chodzi, ludzie z pasją - a ona ma potężny wewnętrzny ogień i pęd do działania i tworzenia, jak już zapewne wspomniałam - tutaj jest mnóstwo interesujących osobowości, albo - mam talent do ich poznawania ;-)
przez - ZAPEWNE - zupełny przypadek byłam na spotkaniu ludzi, którzy zawiązali coś w rodzaju komuny ekologicznej, czyli wspólnie uprawiają warzywa w gospodarstwie ekologicznym... każdy musi odpracować jakąś ilość godzin, i za niewielką odpłatą raz na dwa tygodnie dostaje wielką torbę warzyw..centrum oslo, dom, ludzie parkują swoje rowery :-) , i odbierają z okna duże płócienne torby z wystającymi liści pora, selera, buraków itd...szkoda, że nie miałam aparatu... tuz obok w dość ekskluzywnym centrum handlowo - restauracyjnym było spotkanie otwierające - pyszne wegetariańskie jedzonko, koncert skrzypcowy - solista, na naprawdę niezłym poziomie, potem wokalista z gitarą i basista, i na koniec DJ... zwróciłam uwagę na trzy rzeczy:
1. żeby zapisać się do pracy na - nazwijmy to farmie ekologicznej - jest 300 osób oczekujących w kolejce ;-)
2. w sali spotkania był - oczywiście uszykowany kącik dla dzieci, z kredkami, plasteliną i rysowankami, i dzieci podchodziły, bawiły się i - UWAGA - sprzątały po swojej zabawie, łącznie z odkładaniem plasteliny kolorami... od ponad 20 lat pracuję z dziećmi, zdarzały się takie fenomeny, ale wszystkie?!
3. wszyscy ludzie, w różnym wieku, o różnych kolorach skóry, mówiący w różnych językach byli spokojni i uśmiechnięci, życzliwi sobie, nawet jak przez chwile zrobiła się ogromna kolejka po jedzenie
...i po czwarte dodatkowe - widok pewnie kilkudziesięciu osób z szarymi płóciennymi torbami, z wystającą zielenina i uśmiechem na twarzy - naprawdę budujący...
jako bonus - jazda z górki na bagażniku roweru, z kompletnym brakiem widoczności, wjazdami na trawniki, przejazdami przez ruchliwe ulice, wkręceniem spodni kierującej w łańcuch...i takie tam inne atrakcje ;-) to ciekawe miejsce...
ale się rozpisałam.... a to dopiero czwartek...;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz