...długa przerwa...nawet bardzo długa...znowu oslo...znowu mam dużo czasu, dużo zwiedzam... chociaż wolałabym dużo pracowac i zarabiać.... mądrzy ludzie twierdzą, że jeżeli "zrobił się" czas dla mnie...to widocznie tak ma być ;-) , i tej wersji będę sie trzymać
jest środa, zwykły dzień - a na aker bryge koncert orkiesty wojskowej i bębniarzy z...korei...
dwa okręty wojenne stoją w porcie, na miejscu "pływajacego miasta" czyli promu, grupki marynarzy i oficerów koreańskich chodzą po mieście...tak przyglądałam sie w czasie koncertu - bardzo młodzi chłopcy...prawie dzieci...ciekawe, czy dla nich to nobilitacja, służba na takim okrecie, czy raczej przymus wojskowy....jak odbierają tak kompletnie różny kraj i ludzi... na koreańskim okręcie jest rozwieszona płachta w dziwnym, czyli norweskim języku - coś o 60 rocznicy wojny koreańskiej...i podziękowaniach dla norwegii... nie mam pojęcia co chodzi, ale szykują jakiś wypasiony bankiet na pokładzie...perkusja, klawisze, gitara akustyczna, basowa i klarnet...tyle wychwyciłam, ale brzmiało pięknie ...:-)
no własnie, w temacie koncerty - zupełnie przypadkiem (JAK ZWYKLE), trafiłam na otwarcie wystawy o odżywianiu się ludzi na świecie, zresztą - przy aker brygge, w centrum nobla...przeprowadzono - z tego co zrozumiałam- eksperyment, w - kilkudziesięciu rodzinach na całym świecie, ile, czego i za ile dolarów zjadają w ciągu tygodnia.... różnice - oszałamiające...
najdrożej jadła piecioosobowa rodzina w norwegii - ponad 700 dolarów, ..
najtaniej - rodzina gdzieś w czadzie, w afryce...1,29 dolara na 6 osób...!!!!!!!!!!!!!???????????
a jednak, to mozliwe, polska rodzina - jakies 157 dolarów, amerykańskie - przeciętnie 330 - 380, afryka czy ameryka poludniowa - kilka, kilkanaście i kilkadziesiąt dolarów...no i - co jedzą.... wystawione na stołach i szafkach produkty zjadane i wypijane....szok... to najtańsze jedzenie, to jednocześnie - najzdrowsze - warzywa, owoce, zboża, troche mięsa, troche ryb, woda..... te najdroższe - to tzw. gotowce, mrożonki, pizze, słoiki, coca - cola, zapakowane mięso, puszki, słodycze - samo zdrowie...duzo folii, plastiku, aluminium....wszystko wysokoprzetworzone... odrobina owoców i warzyw....i teraz pytanie - czy my na pewno idziemy w dobrą stronę? czy taki kierunek rozwoju naszego zycia jest dla nas najlepszy? czy chcemy coraz wiecej pracowac, zeby - tak naprawdę - coraz gorzej żyć? jeść? pić?....i śmiecić?... i - tak naprawdę, to najbardziej uśmiechnięte, wielodzietne, ciepłe i - że tak powiem - rodzinne rodziny ;-) - to te, które żyły najprościej i najtaniej... żeby było zabawniej, one też są zapewne najzdrowsze...
oglądając wystawę, bardzo elegancką starszą panią, która prowadziła otwarcie, świetny zespół jazzowy, który grał krótki koncert, pijąc sok jabłkowy z lampek do wina, to naprawdę z dużą sympatia myślałam o norwegach, ich podejściu do ekologii itd.... a póżniej pani prowadząca zaprosiła wszystkich na krótki poczęstunek...i czar prysł...owszem - była sałatka z pomidorów, i z ziemniaków, ale był też nadziany na rożen mały baranek.... :-( co biorąc pod uwagę mój wegetarianizm...zepsuło wszystko....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz